Wakacje Mikołajka - dobrze, że się skończyły


2014-09-05
Koniec wakacji to z pewnością zła wiadomość dla wszystkich uczniów, ich nauczycieli i rodziców. Z jednym wyjątkiem – kiedy będziemy śledzić na ekranie perypetie Mikołajka, odetchniemy z ulgą na widok końcowych napisów.

Nieudane ekranizacje klasyki literatury to nie tylko nasza polska specjalność. Także francuski przemysł filmowy może obecnie na swoim koncie zanotować porażkę. Gotowy sukces twórcy filmu mieli w kieszeni – udział znanych aktorów, lubiany na całym świecie główny bohater i jego rodzina, sprawna kampania reklamowa i wymarzony czas na rodzinne wyjście do kina – sierpień, koniec wakacji z mocnym filmowym akcentem. Niestety, tym razem perypetie Mikołajka i poznanych podczas wyjazdu chłopaków (oraz dziewczyny), ich rodzin i przypadkowo napotkanych osób nie śmieszą tak, jak by mogły.

Przeczytaj również:

Ten film jest sztuczny. Przeniesienie akcji do Francji początku drugiej połowy XX wieku wydaje się naturalne w przypadku ekranizacji opowiadań tandemu literackiego Sempe – Goscinny, jednak w tym wypadku mamy przed oczyma plastikowy świat stworzony na potrzeby ekipy filmowej. To razi i nie pozwala widzowi na sali kinowej wczuć się w przedstawiony świat i stopić z bohaterami.

Filmy familijne przeszły długą drogę od fabularnych produkcji Disneya po dokonania firmy Pixar (która, nota bene, od prawie 10 lat jest własnością korporacji Walt Disney Company). Scenariusz współczesnego filmu familijnego ma za zadanie zadbać o dobrą zabawę nie tylko najmłodszych, ale i ich rodziców i dziadków. W przypadku filmu w reżyserii Laurenta Tirarda dzieci bawią się dobrze (choć nie jest to humor wysokich lotów), jednak ich rodzice – nie. Wątki kryzysu małżeńskiego, konfliktów na linii zięć-teściowa (znana z książek Bunia jest jednak sympatyczna, w przeciwieństwie do jej filmowej odpowiedniczki) czy ognistego zaczątku romansu mamy Mikołajka – owszem, podane w zawoalowany sposób i z przymrużeniem oka, ale ciążą niemiłosiernie na wadze całości obrazu.

Ci, którzy wiele sobie obiecywali po obejrzeniu zapowiedzi filmu, mogą wyjść zawiedzeni. Ogólnego wrażenia filmu niedopracowanego i z niedokończonymi wątkami nie poprawia polski dubbing. Widząc plakat filmowy anonsujący Wakacje Mikołajka, wydaje się, że jego głównymi postaciami są Agata Kulesza i Tomasz Kot, których głosami mówią rodzice tytułowego bohatera. O ile do kwestii wygłaszanych przez mamę Mikołajka można się z czasem przyzwyczaić, głos ojca razi do samego końca, nie pasuje do postaci ojca, jest zbyt młody jak na odtwarzaną na ekranie postać.

W dobrej sytuacji znajdują się ci, którzy teraz wyprowadzają swoje pociechy w wózkach na spacery. Oni w swoim, odpowiednim do tego czasie wprowadzą najmłodsze pokolenie w świat łobuziaka Mikołajka, czy to czytając, czy wybierając się z dzieckiem do kina, by w ciemności chłonąć przedstawione przygody. Do tego czasu z pewnością pojawi się nowy, bardziej udany film o perypetiach sympatycznego bohatera i jego przyjaciół i rodziny.



Nadesłał:

ggraper

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl